poniedziałek, 5 grudnia 2016

Blogmas#4 Podaruj mi miłość - "Północ" Rainbow Rowell


★★★★★

Witajcie! Z okazji zbliżających się świąt postanowiłam sięgnąć po książkę, dzięki której poczuję tę cudowną atmosferę Bożego Narodzenia. "Podaruj mi miłość" to idealna towarzyszka zimowych wieczorów. 12 opowiadań o miłość autorstwa między innymi Rainbow Rowell, Gayla Formana oraz Davida Levithana podbiło moje serce już w poprzednie święta, lecz teraz, w ramach naszego odliczania postanowiłam wam przybliżyć te wszystkie cudowne historię. 

***
Zacznę oczywiście od Północy, autorstwa dobrze nam znanej Rainbow Rowell. Było to moje pierwsze opowiadanie, więc miałam co do niego bardzo wysokie oczekiwania. Z wielką radością przyznaję, iż autorka stworzyła swoje cudowne, idealne, małe świąteczne dzieło. Pomimo, iż opowieść nie dzieje się w czasie wigilii, lecz w Nowy rok (a właściwie opowiada o 4 początkach Nowego Roku) to idealnie pasuję do tego zbioru opowiadań. Dzięki niezbyt rozbudowanej i skomplikowanej fabule historia, która została zawarta w dokładnie 24 stronach powala na kolana, ponieważ jest jasna, prosta, a przy tym wyjątkowa.

Jak wspominałam historia opowiada o 4 początkach Nowego Roku. Podczas pierwszej sylwestrowej imprezy nasi bohaterowie poznają się, a później szybko zostają przyjaciółmi. Następne lata ukazują nam, jak rozwija się ich przyjaźń. Zaczynamy również domyślać się, iż Mags czuję do Noela coś więcej. Czy on również odwzajemni jej uczucie i tym razem swój sylwestrowy pocałunek podaruję właśnie jej? 

Historia była wspaniała do tego stopni, że czytałam ją kilka razy i za każdym była równie wciągająca i wzruszająca. Dawno nie utożsamiałam się z główną bohaterką tak bardzo, jak w tym przypadku. Nie było to spowodowane podobną sytuacją życiową, lecz zdolnością autorki do wręcz cudownego opisania uczuć i myśli. Przedstawiła życie Mags, tak jak widziała je ona sama co dało nam możliwość zrozumienia jej i przeżywania razem z nią zawodów i radości.

Mam nadzieję, że sięgniecie po tą krótką, ale jakże klimatyczną opowieść. Sama zastanawiam się, czy z okazji świąt nie umieścić na naszym blogu takiej krótkiej świątecznej historii mojego autorstwa. Dajcie znać, czy bylibyście zainteresowani czymś takim, ponieważ moje opowiadania jeszcze nigdy nie ujrzały światła dziennego ;) Do następnego Blogmasa, Nox.




Udostępnij:

sobota, 3 grudnia 2016

Blogmas#3 - "Zostań, jeśli kochasz" Gayle Forman


Przyznam się, iż postanowiłam zabrać się za tę książkę dopiero po ukazaniu się filmu (oczywiście z ekranizacją zapoznałam się dopiero po lekturze). Wiedząc, iż nie jest to jedna z dłuższych opowieści postanowiłam przeznaczyć na nią jeden wieczór, co okazało się być zupełnie wystarczające. Mogę z czystym sumieniem zaliczyć ją do książek, które czyta się przyjemnie, lecz nie pozostają z nami na dłużej. Główna bohaterka, Mia, nie zagościła w moim sercu na stałe. Zostań, jeśli kochasz poruszyło mnie i wciągnęło, ale nic poza tym.

Cała akcja książki rozgrywa się w ciągu zaledwie 24 godzin. To z pewnością bardzo utrudnia zadanie autorowi, jednak Gayle Forman podołał temu zadaniu. Dodatkowo uczynił z tego największy atut swojej powieści. W ciągu tych 24 godzin dzieję się niezwykle dużo, jak również niezwykle mało. Stopniowo dzięki wspomnieniom głównej bohaterki poznajemy historię jej życia. Widzimy, jak cały jej poukładany, szczęśliwy i prawie idealny świat w jednej chwili się rozsypuję. Czujemy wszystkie uczucia, które towarzyszą Mii podczas rozpamiętywaniu przeszłości i prób stawiania czoła teraźniejszości. 

Najprawdopodobniej nie jest to jedna z moich ulubionych książek, ponieważ zupełnie nie polubiłam głównej bohaterki. Nie pałałam do niej nienawiścią, lecz prawie zupełnie nie mogłam jej zrozumieć. Oczywiście nie chodzi mi o ból, który odczuwała po stracie bliskich, lecz bardziej o życiowe wybory, niepewność oraz sposób bycia. Nie była osobą, z którą chciałabym się zaprzyjaźnić. Niestety czasami trafiamy na takich bohaterów :) 

Ze względu na to, że jedyny minus jest wywołany faktem, iż zwyczajnie nie polubiłam się z główną bohaterką to książka zasługuję na mocną 4! Jest przyjemną lekturą, która pozwala na chwilę zapomnieć o naszym świecie. Niektórych może skłonić do refleksji nad ulotnością życia i przypomni, aby doceniać każdą daną nam minutę, ponieważ nie wiadomo, kiedy przyjdzie na nas czas, lub kiedy możemy kogoś stracić. Dlatego powinniśmy cieszyć się z tego, co mamy i dostrzegać w tym piękno. 

Jeśli czytaliście Zostań, jeśli kochasz to koniecznie podzielcie się swoimi wrażeniami w komentarzach. Do następnego Blogmasa, Nox!

 ★★★★☆

Udostępnij:

piątek, 2 grudnia 2016

Blogmas#2-Ludzie bezdomni-Stefan Żeromski


Szczerze Wam powiem, że Ludzie bezdomni byli moją lekturą, ale zdecydowałam się napisać o niej trochę szerzej, niż na kilka wersów w zbiorczej recenzji. Powodem tej decyzji były moje bardzo mieszane uczucia co do tej pozycji. 

Żeromski przedstawia tu społeczeństwo polskie w okresie zaborów. Głównym bohaterem jest doktor Judym, który pragnie pomóc ludziom, których nie stać na lekarzy. Jest zapalonym idealistą, który stawia dobro innych ponad swoim. Pragnie uszczęśliwić każdą biedną i potrzebującą osobę.

Jeśli chodzi o moje ogólne wrażenia o tej książce, to podobała mi się, ale niestety była bardzo nużąca. Mimo, że cała fabuła przypadła mi do gustu i ciekawie śledziło mi się losy bohaterów, to w pewnych momentach byłam okropnie do niej zniechęcona. Każde kolejne słowo było trudniejsze do przeczytania, a rozdział wydawał się wręcz niemożliwy do pokonania. Myślę, że to kwestia stylu pisarza, który często za bardzo skupia się na opisie przyrody, czy miasta. Takie wstawki nie wadziłyby mi za bardzo, gdyby nie to, że potrafiły być rozszerzone na dziesięć stron.


Jeśli chodzi o bohaterów, to bardzo trudno określić mi uczucia, jakimi do nich pałam. Judym jest idealistą, co nie bardzo przypadło mi do gustu, ponieważ ja z reguły jestem realistką i nie potrafię sobie wyobrazić osoby tak bardzo optymistycznej i żyjącej w swoim świecie jak on. Jednak z drugiej strony bardzo podoba mi się jego chęć i zaangażowanie w pracę na rzecz ludzi, którzy są bardzo potrzebujący i jednocześnie za biedni na profesjonalną pomoc lekarzy. Drugą osobą, która także jest bardzo ważnym bohaterem, czy raczej bohaterką, jest Joasia. Kobieta, którą Judym spotkał w Paryżu, gdzie mieszkał i poznawał swój fach. Joasia jest osobą, jak dla mnie bardzo nijaką. Budzi ona moje współczucie, ale nie będę Wam zdradzać szczegółów,  które możecie poznać, kiedy sięgnięcie po tą pozycję. Jednak to tyle, jeśli chodzi o moje uczucia względem tej osoby. Podsumowując, jeśli szukacie charakternych bohaterów, mających swoje zdanie, do którego potrafią przekonać innych, to raczej nie znajdziecie tu osób spełniających te kryteria.

Sama akcja jest dość prosta, jednak nie rozwija się ona szybko i dość trudno się na niej w pełni skupić. Ja także miałam z tym problemy i powiem szczerze, że po jej skończeniu musiałam sięgnąć jeszcze po streszczenie, by w pełni się z nią zapoznać i zrozumieć cały ciąg przyczynowo-skutkowy. Mimo, że ciężko się ją czyta, to bardzo mnie ciekawiła i nie mogłam się doczekać jej rozwoju. Jednym słowem, mimo że ciężko było przez nią przebrnąć, to moja ciekawość zwyciężyła. 


Muszę też wspomnieć o tym, że sam rozkład treści był dość niecodzienny. Raz mówimy o Judymie, później nagle przeskakujemy do wątku Joasi, by zaraz skupić uwagę na bracie Judyma. Bardzo chaotycznie rozłożone historie, które przeplatają się wzajemnie wpływają na naszą dezorientację podczas czytania.
Podsumowując, jest to książka dla wytrwałych, którzy potrafią się skupić i wykrzesać z siebie chęć do przeczekania rozległych opisów otoczenia. Jeśli macie w sobie choć trochę samozaparcia to myślę, że warto się z nią zapoznać, szczególnie, że znakomicie przedstawia życie ludności polskiej pod zaborami. 

★★★☆☆

Mam nadzieję, że Wam się podobało i że zostaniecie z nami na dłużej. Buziaki!
Udostępnij:

czwartek, 1 grudnia 2016

Blogmas #1 - Zapowiedź


Hej kochani!

Dawno nas tu nie było, ale nie martwcie się! To była cisza przed burzą. Postanowiłyśmy zrobić na naszym blogu odpowiednik Youtubowego Vlogmas - Blogmas. Będziemy razem odliczać do świąt! Mam nadzieję, że się cieszycie i będziecie chcieli spędzić z nami te dni.

Posty pojawiać się będą codziennie wieczorem. Co w nich będzie? Głównie recenzje, ale pojawią się też inne książkowe tematy. Może nawet troszkę odbiegniemy od tej tematyki na rzecz świąt! Co powiecie na pieczenie pierniczków?

Powiem Wam szczerze, że słucham piosenek świątecznych od połowy listopada i cały czas odliczam do tego magicznego 24 dnia grudnia. Pierwszy raz od naprawdę dawna wyczuwam świąteczny klimat i to wcale nie przez ogromną ilość dekoracji w centrach handlowych! A jak u Was? Czujecie już atmosferę świąt?

To chyba na tyle z ogłoszeń parafialnych. Mam nadzieję, że się cieszycie i będziecie się z nami dobrze bawić. Może macie jakieś życzenia co do postów mających się ukazać? Piszcie w komentarzach.

Buziaki, Ola.
Udostępnij:

niedziela, 20 listopada 2016

"Eleonora i Park" - Rainbow Rowell




Była to moja pierwsza książka Rainbow Rowell i sięgając po nią nie miałam zielonego pojęcia co znajdę w środku. Nie sądziłam, że przeczytam ją na jednym wdechu. Ta historia nie tylko jest inna, ona jest prawdziwa. Nie znajdziemy tu głównej bohaterki, która jest najpiękniejszą dziewczyną w szkole. Chłopak nie okaże się popularnym przystojnym rozgrywającym, który ma wokół siebie wianuszek dziewczyn, ale one go nie interesują, bo widzi tylko naszą nieśmiałą i piękną bohaterkę. Nie! Nasza główna bohaterka jest rudowłosą, lekko pełniejszą piegowatą dziewczyną, która nigdzie nie potrafi się odnaleźć. Niespodziewanie nie wpada w oko najprzystojniejszemu chłopakowi, lecz zwykłemu, cichemu Parkowi. To czyni historie prawdziwa i co za tym idzie wciągającą.


Eleonora wzbudziła we mnie wiele pozytywnych emocji. Potrafiłam wczuć się w jej sytuację rodzinną, jak również szkolną. Nie jest to spowodowane podobnymi doświadczeniami, lecz umiejętnościom Rowell. Potrafi ona doskonale przedstawiać uczucia bohaterów. Dzięki temu, podczas czytania możemy na chwilę stać się rudowłosą Eleonorą z jej nieśmiałością i brakiem pewności siebie lub zaczytanym w komikasach Parkiem.

Czytając "Eleonorę i Parka" byłam również pod wrażeniem tego, jak Rowell przedstawiła miłość naszej dwójki. Była to idealnie odzwierciedlona, typowa miłość nastolatków. Nie wszystko było proste, tak jak w innych książkach. Autorka ukazała prawdziwe drobne wyzwania, z którymi mierzą się młodzi ludzie. Między innymi stres podczas pierwszych spotkań z rodzicami naszego ukochanego, niezręczny pierwszy pocałunek lub poskromienie pojawiającej się wzajemnej fascynacji i pożądania.

Czytając tą książkę byłam bardzo miło zaskoczona, iż nie jest to kolejna płytka historia o miłości, ponieważ nie tylko ona jest tutaj ważna. Wszystkie wątki są równie ciekawe, a przeplatając się tworzą cudowną opowieść, która urzeka swoją wyjątkowością. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że dawno nie czytałam tak idealnej książki. Mam nadzieję, że wy również po nią sięgnięcie, a jeśli już to zrobiliście to zachęcam do podzielenia się waszymi wrażeniami w komentarzach. :) 


Udostępnij:

piątek, 18 listopada 2016

"Kasacja" - Remigiusz Mróz




Wstyd się przyznać, ale Kasacja jest moją pierwszą książką Remigiusza Mroza. Zdecydowałam się ją kupić, ze względu na bardzo dobre opinie, jakie o niej krążyły. Stała na mojej półce dobre kilka miesięcy (brawo ja!) i w końcu zdecydowałam się za nią zabrać, co zawdzięczamy Immunitetowi, który przypomniał mi o tej serii.

Jeśli chodzi o treść, to opowiada ona o dwójce prawników - Joannie Chyłce i jej podopiecznym Kordianie Oryńskim, pieszczotliwie nazywanym Zordonem. Nasza para musi zmierzyć się w z wyzwaniem obrony człowieka, który jest posądzany o morderstwo ze szczególnym okrucieństwem. Sprawa jest o tyle trudna, że spędził on dziesięć dni z ciałami zamordowanych w swoim mieszkaniu, po czym spokojnie otworzył drzwi policji. Czy uda im się pomóc oskarżonemu?

Wrażenie, jakie wywarła na mnie ta książka sprawia, że recenzja może być dość chaotyczna. Nie mam słów, żeby wyrazić, jak bardzo mi się ona podobała. Czytałam ją dość długo i myślałam, że nie pomoże mi wyjść z niechęci do książek, jaką pozostawił Werter. Jednak zakończenie zrekompensowało mi wszystkie wątpliwości i sprawiło, że jedyną rzeczą, jaką chce zrobić jest sięgnięcie po kolejny tom!


Zaczynając od Chyłki, którą podziwiam i z pewnością pałam do niej niewyobrażalnym szacunkiem, musimy powiedzieć, że jest to "twarda sztuka", która nie boi się ryzykować. Świetnie zna się na tym co robi, a jej mowy są wprost fenomenalne. Sama czytając jej wypowiedzi miałam wrażenie, że jestem pod jej wpływem. Mimo, że jest autorytarną osobą, to potrafi okazać wrażliwość i zaangażowanie. Z kolei jej podwładny, Kordian, wywołuje u mnie dość skrajne emocje. Z jednej strony, robi rzeczy, których bym się po nim nie spodziewała, bywa zbyt dumny i wyniosły, ale z drugiej, potrafi zadbać o innych i utrzymać się, a nawet zaistnieć, w środowisku prawniczym. Cała reszta bohaterów, których przedstawiać Wam szczegółowo nie będę, jest bardzo dokładnie nakreślona i budzi w nas bardzo różne emocje. Moją ulubienicą pozostaje jednak Joanna.

Jak wiadomo, jest to thriller prawniczy, co oznacza, że jest tu kilka momentów wyjaśniania artykułów Kodeksu Karnego, czy szczegółów dotyczących kasacji. Nie jest to jednak w istotnym stopniu wpływające na odbiór całej książki. Mi bardzo przypadły do gustu te wstawki, ponieważ uważam, że gdyby nie one, to Kasacja nie byłaby pełna i tak zachwycająca.

Akcja budowana jest tu stopniowo i następuje bardzo wiele zwrotów akcji, które powodują, że wciągamy się w lekturę i nie możemy się oderwać. Wydarza się bardzo wiele rzeczy, o których nawet nam się nie śniło. Samo zakończenie jest doskonałym przykładem, ale aby się o tym przekonać musicie przeczytać tą pozycję.

Podsumowując, jest to książka bardzo warta uwagi i mam nadzieję, że zapoznacie się z nią jak najszybciej. Kasacja jest bardzo dobrym thrillerem, a prawnicze wątki są bardzo dopracowane. Bohaterowie są fenomenalni i budzący sympatię, a sama akcja rozbudza w nas ogromne pokłady ciekawości i sprawia, że nie jesteśmy w stanie się od niej oderwać.


Jeśli Wam się podobało, to zostańcie z nami!
https://www.blogger.com/follow.g?view=FOLLOW&blogID=60422202341202684

Udostępnij:

sobota, 12 listopada 2016

Lektury #1- "Cierpienia młodego Wertera", "Dziady" i "Konrad Wallenrod"


Na wstępie przepraszam za brak autorskich zdjęć, ale czytałam wszystkie trzy pozycje korzystając z wolnych lektur. Same recenzje jednak nie tracą przez to na wartości. Miłego czytania!

Przychodzę dziś do Was z recenzją moich ostatnich lektur - Cierpienia młodego Wertera, Konrad Wallenrod i Dziady.Mimo, że i tak pewnie każdy z Was czytał lub przeczyta te książki, to z doświadczenia wiem, że szukając recenzji albo opinii można nic nie znaleźć, ewentualnie bardzo zaniżone oceny - przecież to lektury, więc muszą być złe, prawda? Oczywiście, że nie!!! Owszem, zdarzają się złe książki, ale większość jest dobra lub nawet bardzo dobra!


Dziady - Adam Mickiewicz

 


"Dziady Adama Mickiewicza to powstały na przełomie kilkunastu lat dramat romantyczny, który stanowi bodaj najlepszy przykład tego gatunku literackiego i przez wielu badaczy twórczości wieszcza zwany jest "arcydramatem".

Część II : Podczas obrzędu dziadów wywoływane są duchy niemogące zaznać spokoju z powodu grzechów popełnionych za życia.

Część III : Trwa proces studentów - filomatów. Wileńskie więzienie jest pełne młodych ludzi, którzy otwarcie przyznają się do tego, że są Polakami. Jeden z nich, Konrad, staje się wcieleniem niepodległości własnej ojczyzny. Nadchodzą niespodziewane wydarzenia, w których ważną rolę odegrają siły pozaziemskie, a na ziemi po raz kolejny zetrą się szatan i Bóg.

Część IV : Do unickiego księdza przychodzi pustelnik. Mówi chaotycznie, śpiewa, zachowuje się ogólnie rzecz biorąc dziwnie. Ksiądz poznaje że to jego uczeń Gustaw. Wtedy pustelnik skarży mu się że ksiądz kazał mu wierzyć w ideały oświecenia i rozum."

Spotkałam się z ogromną ilością opinii na temat tej książki. Nie znaczy to jednak, że były podobne. Wręcz przeciwnie! Nigdy chyba nie spotkałam się z takim rozstrzałem w ocenach książki. Sama oceniam ją wysoko i chyba to ona miała największy wpływ na to, że w tym roku do dzieł autora zapałałam ogromną miłością.

Jak powszechnie wiadomo Dziady pisane były w ogromnym czasowym rozstrzale, czego zupełnie nie czuć czytając. Wszystkie części łączą się ze sobą i są naprawdę wciągającą lekturą. Przedstawiają Polskę w okresie zaborów. Możemy poznać obyczajowość, tradycję, zachowanie każdej z klas społecznych i ogromny patriotyzm Polaków.

Sam dramat jest w przekazie zrozumiały i nie ma problemów z jego interpretacją. Mickiewicz bardzo obrazowo przedstawia społeczeństwo, ale mimo tego nie jest to książka, którą się czyta i czyta i nie można skończyć. Przebrnięcie przez nią jest bardzo szybkie i nie ma z tym problemów. Akcję mogę scharakteryzować tylko zdaniem "apetyt rośnie w miarę jedzenia". Im dalej zabrniemy, tym bardziej nie możemy się oderwać. Jest bardzo ciekawa i mimo, że Gustaw/Konrad jest bohaterem romantycznym, to naprawdę muszę przyznać,że nie działał mi na nerwy! To już jest coś! Oprócz tego sam obrzęd dziadów i obecność strony duchowej tylko wzmaga naszą ciekawość.

Moją ulubioną częścią, jest ta najdłuższa i ostatnia - część III. Może to ze względu na to, że jest ona oparta na faktach i obrazuje tylko i wyłącznie prawdę. Mamy tu prawdziwych bohaterów i prawdziwe wydarzenia. Z tej części pochodzi też mój ulubiony cytat, będący podsumowaniem narodu polskiego podczas zaborów. Mówi je Wysocki na końcu sceny VII.

"(..) Nasz naród jak lawa,
z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa,
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi;
Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi (..)"

Myślę, że są one kwintesencją społeczeństwa polskiego w tamtym okresie.

Podsumowując, uważam że jest to naprawdę dobra książka i powinniście się z nią zapoznać jak najszybciej. Jeśli nie macie skąd jej zdobyć, to zapraszam na wolne lektury [KLIK]

★★★★★

Cierpienia młodego Wertera- J.W. Goethe

 



""Żegnam cię Lotto! Żegnam na zawsze!" to ostatnie słowa człowieka zakochanego, dla którego miłość stała się absolutem. Dla Wertera Lotta była całym światem. Tak kocha romantyczny kochanek, który nareszcie odnalazł bliźniaczą duszę. Niebo i piekło miłości... Uniesienia miłosne i katusze człowieka odtrąconego... Klasyczny trójkąt... Konflikt uczucia i rozumu... Czy Goethe wiedział, jak bardzo swoim utworem wpłynie na świadomość młodych ludzi, którzy będą gotowi dla miłości, jak Werter, oddawać życie? "

Jest to książka, o której prawdopodobnie słyszał każdy. Z tego co wiem, jest ona lekturą tylko klas z rozszerzonym polskim, jednak mogę się mylić (wszystko zależy od nauczyciela). Ja miałam niestety przykrą okazję zapoznać się z tą książką w całości.

Zacznijmy od tego, że cała historia ma ogromny potencjał. Opowiada o nieszczęśliwej miłości i ogólnie rzecz ujmując jest bardzo ciekawa. Niestety język i styl pisania Goethego jest tak okropny, że nie mam pojęcia jak ktokolwiek może się zachwycić tą pozycją. Czytałam ją przez dobre 10h, a jest to zaledwie 110 stron! Dodam tylko, że za dużo z lektury nie wyniosłam, ponieważ zasnęłam czytając ją dwa razy(!).

Werter- główny bohater- naprawdę działał mi na nerwy. Niezdecydowany, nieszczęśliwie zakochany, samotny i walczący z całym światem, który jest dla niego tak niesprawiedliwy (w końcu bohater romantyczny). Lotta, która miała przecież swój pierwowzór w pewnej kobiecie która zauroczyła Goethego, także jest daleka od ideału. Wiedząc, że dojdzie w końcu do złego, zamiast się odseparować od Wertera tylko go podjudza. Jednak sami bohaterowie (także drugo i trzecioplanowi ) wpływają tylko na to, że cała lektura jest bardzo specyficzna. Dziwne, ale bardzo chciałam poznać ich dalsze losy, które mimo, że przewidywalne, to naprawdę ciekawe.

Jeśli czytałabym tylko fragmenty, to na pewno spodobałaby mi się. Sam fakt, że wielu młodzieńców przez wpływ tej książki popełniało samobójstwa sam mówi o jej niepowetowanej jakości. Gdyby nie język i styl Goethego na pewno nie męczyłabym się tak bardzo, a samą książkę oceniłabym o wiele wyżej.

Jeśli chcecie się zapoznać z tą książką i sami ją ocenić, to odsyłam Was na stronę wolnych lektur, gdzie bezpłatnie możecie ściągnąć tą książkę - [KLIK]

 ★★☆☆☆

Konrad Wallenrod- Adam Mickiewicz

 

 


"Średniowieczna Litwa jest zagrożona inwazją Krzyżaków, którzy dążą do jej zniewolenia i obrócenia Litwinów w niewolników. Tymczasem w samym zakonie wychowuje się przyszły mściciel, który doprowadzi najeźdźców do zguby. Nad jego życiem czuwa Halban - litewski wajdelota - śpiewak, poeta. Pozostający pod jego wpływem młody Alf najpierw ucieknie od swoich prześladowców, a potem porzuci piękną żonę i zrezygnuje z osobistego szczęścia, aby powrócić do Zakonu jako Konrad Wallenrod i mścić się za krzywdy własnego narodu"

Zacznę może od tego, że kompletnie nie rozumiem, jak można tą książkę ocenić tak nisko, jak zrobili to czytelnicy na lubimyczytać.pl (5/10 gwiazdek). Sama uważam, że daleko jej do ideału ale jest naprawdę ciekawa. Sam patriotyzm głównego bohatera i jego oddanie dla kraju jest bardzo fascynujące, a co dopiero jego historia, którą poznajemy przez inwersję czasową! Jednak po kolei.

 Poznając Konrada Wallenroda nic nie wiemy o jego pochodzeniu i jego historii. Zostaje on wybrany mistrzem zakonu krzyżackiego i od tej pory stopniowo poznajemy jego dzieje. Wiele jest tu ciekawiących czytelnika niedomówień, które tylko wzmagają chęć przeczytania jej jak najszybciej. Same losy głównego bohatera także są interesujące. Jego poświęcenie dla kraju jest godne podziwu, a patriotyzm wart naśladowania.

Jak już pisałam przy okazji Dziadów styl i język Mickiewicza jest zrozumiały i klarowny. Mimo, że opisowy, to czyta się szybko i przyjemnie. Każdy szczegół tej książki jest dopracowany i realistyczny. Jednym słowem jest to książka bardzo wciągająca.

Nie wiem, co jeszcze miałabym napisać, aby zachęcić Was do zapoznania się z tą lekturą. Jeśli macie ochotę przeczytać to odsyłam na stronę wolnych lektur - [KLIK]

 ★★★★☆


Podobało Ci się? Zostań z nami!

https://www.blogger.com/follow.g?view=FOLLOW&blogID=60422202341202684
Udostępnij:

czwartek, 10 listopada 2016

Fall Time Cozy Book Tag


Ten wpis będzie pierwszym tagiem na naszym blogu, więc mam nadzieję, że Wam się spodoba.

Zacznijmy od tego, że jesień w tym roku praktycznie trwała tydzień, góra dwa. Nie jestem fanką tej pory roku. Kojarzę ją tylko z hektolitrami wody lejącymi się z nieba i szybkim oziębieniem (nawet nie zdążyłam pochodzić w moim płaszczu jesiennym, a już jest 0 stopni (!)). W każdym razie przeglądając blogi wpadłam na bloga In Bookland oraz bloga Books by Geek Girl, gdzie dziewczyny zrobiły właśnie ten tag. Jako, że jestem bardzo samotnym człowiekiem, postanowiłam nominować sama siebie (czemu nie??). Tak właśnie powstał ten wpis. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. Zaczynamy :)

Kruche jesienne liście - czyli książka z elementami czerwieni, pomarańczu lub żółci na okładce.

 

 

Nie mogłam zdecydować, którą okładkę Wam pokazać. Efektem eliminacji pozostały dwie - Bracia Lwie Serce Astrid Lindgren i Morderstwo w Orient Expressie Agaty Christie. Zapewne każdy zna te pozycje, jednak gdyby pojawiła się tu duszyczka, która nie kojarzy którejś z nich, to szybciutko przybliżę ich fabułę. Bracia Lwie Serce jest to książka dedykowana dzieciom, ale i starszy czytelnik może z niej coś wyciągnąć. Opowiada o poświęceniu, męstwie, wielkiej miłości braterskiej i pokonywaniu własnych słabości. Książka Christie natomiast przedstawia historię, o bardzo dobrze znanym detektywie - Herkulesie Poirot, który podczas podróży do Europy tytułowym Orient Expressem, grzęźnie w zaspie śnieżnej. W nocy tego dnia ginie jeden z podróżnych, a Herkules podejmuje się złapania zabójcy, który prawdopodobnie znajduje się w tym samym wagonie. Obie pozycje są świetne i naprawdę warte przeczytania. A po którą sięgniecie, to już zależy tylko do Was - kryminał, czy cięższa książka z przesłaniem.

 

 Przytulny sweter - książka która rozgrzewa cię od środka.

 

 

Zdecydowanie moje kochane, cudowne, świetne i piękne Gwiazd naszych wina. Kocham tą książkę i zawsze, kiedy mam ochotę na rozgrzanie muszę przeczytać choć kilka stron. Dla niezorientowanych - to cudo opowiada o historii nastoletniej, chorującej na raka Hazel Grace, która spotyka na swojej drodze Gusa - chłopaka, który także walczył z tą chorobą. Ich historia jest przepiękna i nie pozostawia nikogo obojętnym. Wzrusza, ale i rozśmiesza, ale co najważniejsze skłaniania do refleksji. Jest po prostu idealna na jesień. A ja muszę kolejny raz ją przeczytać.


Jesienna burza - książka lub gatunek po który lubisz sięgać w burzowy dzień.

 

 

Jeśli chodzi o gatunek, to zdecydowanie kryminały. Burza tworzy idealny nastrój do czytania tego typu książek. Jeśli natomiast mam wymienić jedną pozycję, to (kto by się spodziewał?) Agata Christie i I nie było już nikogo. Zdecydowanie najlepsza książka Christie, jaką poznałam. Jeśli mam być szczera, to kiedy czytałam, bałam się tak bardzo, że musiałam zajrzeć na koniec by dowiedzieć się kto zabijał. Jest idealnym dreszczowcem. Opowiada o dziesięciu osobach, które zgromadziły się na pewnej wyspie, w domu tajemniczego gospodarza. Niesprzyjające warunki odcinają wyspę na kilka dni od świata i wtedy zaczyna się akcja. Ginie dwójka osób, a cała reszta postanawia odkryć, kim jest zabójca. Wszystko odbywa się zgodnie ze słowami pewnej dziecinnej rymowanki, która wisi w pokojach każdego z gości.


Chłodne, orzeźwiające powietrze - najfajniejszy bohater z którym zamieniłbyś się miejscami.

 

 

 Bezsprzecznie Joanna Chyłka z Kasacji. Wiąże się to z moją wymarzoną karierą(prawnik). Bardzo podoba mi się zachowanie Chyłki - z jednej strony nieugięta i konsekwentna, a z drugiej wrażliwa i gotowa do poświęceń za bliskich. Świetna postać, tak jak książka, która opowiada o sprawie syna znanego biznesmena, który zostaje oskarżony o zabicie dwóch osób. Podstawą oskarżenia jest fakt, że spędził on 10 dni z ofiarami w swoim mieszkaniu. Bronić ma go poznana już pani adwokat, która do pomocy ma aplikanta Kordiana. 


Gorący jabłkowy cydr - mało znana książka, która według ciebie powinna stać się gorącym hitem. 

 

 

 Odpowiedź jest prosta. Snajper Chrisa Kyla. Bardzo znany jest film pod tym samym tytułem, który został zrobiony na podstawie tej pozycji. Uważam, że książka zasługuje na większy rozgłos niż film, bo jest po prostu o wiele lepsza. To autobiografia Kyla - najskuteczniejszego snajpera w dziejach amerykańskiej armii i żołnierza Navy Seals (mogę porównać tą formację do polskiego GROMu). Chris streszcza swoją historię, w której króluje wojna w Iraku i jej piętno pozostawione na żołnierzu. Nie jest to jednak wionąca nudą biografia. Wręcz przeciwnie. Wiele akcji żołnierzy, ciągłe napięcie i doskonały sposób przedstawienia uczuć bohatera wprowadza nas do świata snajpera. Koniecznie zapoznajcie się z tą książką!


 Płaszcz, szalik i rękawiczki - książka z tak okropną/zawstydzającą okładką, że w miejscach publicznych wolisz ją zasłonić.

 

 

Słyszeliście kiedyś o książce Jaya Ashera pod tytułem Trzynaście powodów? Nie sądzę. Niezaprzeczalnym faktem jest to, że jeśli okładka jest ładna, to prędzej przykuje uwagę czytelnika. Tu jest tak brzydka, że odstrasza. Jednak jak mówi popularne przysłowie - nie należy oceniać książki po okładce. Jay Asher opowiada w Trzynastu powodach historię o Clayu Jensenie, który po powrocie do domu znajduje paczkę z nagraniami Hannah - dziewczyny z sąsiedztwa, która niedawno popełniła samobójstwo. Wyjaśnia ona za ich pomocą trzynaście powodów jej decyzji. Clay całą noc kluczy po mieście odsłuchując nagrania. Odczuwa ból i samotność Hannah, dodatkowo poznaje prawdę o otaczających go ludziach, która jest dla niego bardzo zaskakująca. Jak na debiut, uważam że książka jest naprawdę wspaniała. Po jej przeczytaniu byłam tak rozbita, że nie wiedziałam co z sobą zrobić. Świadczy to tylko o tym, że jest to naprawdę fenomenalna pozycja.


Pumpkin spice - ulubione przekąski, po które sięgasz jesienią. 

 

 

 Raffaello!! Na usprawiedliwienie muszę powiedzieć, że to przez depresję jaka mnie dopada jesienią (tak wmawiajmy to sobie), ale za to jem tylko własnej roboty (niedługo przepis). Do picia tylko herbata, w najróżniejszych smakach. Najbardziej preferuje tą na zdjęciu - Minutkę owoce leśne, ale wszystko co ma w nazwie leśne albo owoce znajdzie drogę do mojego serca. Dodatkowo rozsmakowuję się w kawie (karmelowa podbiła moje serce).




To już wszystkie pytania, a ja mam wrażenie, że za bardzo się rozpisałam. Mam nadzieję, że dotrwaliście do tego momentu i podobało Ci się Czytelniku moje wykonanie tego tagu. Jeśli tak, to zostań z nami i obserwuj bloga. A ja uciekam, buziaki!

https://www.blogger.com/follow.g?view=FOLLOW&blogID=60422202341202684


Udostępnij:

wtorek, 8 listopada 2016

"Złodziejka książek" Markus Zusak


★★★★★


Sięgając po Złodziejkę Książek nie zdawałam sobie sprawy, iż jest to światowy bestseller. O filmie, który powstał na jej podstawie również dowiedziałam się stosunkowo późno, pomimo że te informację znajdowały się na okładce mojego egzemplarza :) Otwierając ją nie wiedziałam do końca czego się spodziewać, ponieważ sięgnęłam po nią pod wpływem chwili. Coś mnie do niej ciągnęło pomimo, że nie jest to mój typ książki.

Pomimo mojej początkowej niepewności, Złodziejka Książek okazała się być jedną z najlepszych powieści jakie czytałam. Głęboko mną poruszyła już od pierwszych stron, na których opisana jest śmierć oraz pogrzeb małego chłopczyka-brata naszej bohaterki. Podczas tego wydarzenia mała Liesel kradnie swoją pierwszą książkę - Podręcznik grabarza. Właśnie dzięki niemu nauczy się czytać z pomocą swojego przyszywanego ojca.



Kiedy czytamy Złodziejkę Książek, właściwie od razu zdajemy sobie sprawę, że narratorem jest śmierć. Nie jest to obietnica, że życie naszej bohaterki będzie pozbawione cierpienia, wręcz przeciwnie. Niestety nie można spodziewać się niczego innego, jeśli akcja toczy się w czasach Hitlera. Czytając to możemy zrozumieć, że w tych czasach życie toczyło się na pozór normalnie, lecz codzienność tych ludzi bardzo różniła się od naszej. Nasza bohaterka miała przyjaciela oraz przyszywanych rodziców, lecz jej życie nie było wcale takie spokojne, szczególnie, gdy jej dom stał się schronieniem dla pewnego Żyda. Od tego momentu rodzina żyła w ciągłym strachu, choć nie mogła tego okazywać. Maks, bo tak nazywał się nowy lokator, z czasem zaprzyjaźnił się z Liesel. Była to prawdziwa przyjaźń, która tak rzadko się zdarza, a jest tak cenna. Właśnie ona ratowała Maksa przed załamaniem oraz depresją. Wyznał to swojej małej przyjaciółce w życzeniach świątecznych: "Czasami myślę, Liesel, że najlepiej byłoby umrzeć, ale wtedy ty zjawiasz się w piwnicy z bałwanem w rękach".

Myślę, że nie zaskoczę was informacją, iż moim zdaniem książka jest dużo lepsza od filmu. Nie oznacza to oczywiście, że ekranizacja jest słaba, ponieważ chyba jeszcze nigdy nie spotkałam się z filmem lepszym od książki. Właśnie dlatego nie podoba mi się również filmowa okładka. Zdecydowanie bardziej klimatyczna jest jej starsza wersja. Oczywiście nie można oceniać książki po okładce, lecz oprócz samej zawartości, przyjemnie jest mieć ładne opakowanie.

Podsumowując: uważam, że książka jest bardzo wartościowa, ciekawa oraz napisana z ogromnym wyczuciem. Przyznaję, że nie jest ona typową "lekką lekturą", po którą sięgamy w piątkowy wieczór, aby odpocząć po ciężkim tygodniu. Czytając ją, musimy zrozumieć to wszystko, co Markus Zusak chciał nam przedstawić. Prawie każdy nieraz nad nią zapłaczę, lub ściśnie go serce, szczególnie jeśli zda sobie sprawę, że była to rzeczywistość osób żyjących w czasach Hitlera.

Mam nadzieję, że postanowicie po nią sięgnąć, a jeśli już to zrobiliście to podzielcie się wrażeniami w komentarzach. Mam nadzieję, że osoby, które jeszcze nie przeczytały Złodziejki książek, wybaczą mi parę spoilerów. Miłego czytania i do następnego wpisu :)


Podobało Ci się? Zostań z nami na dłużej! Obserwuj bloga!

https://www.blogger.com/follow.g?view=FOLLOW&blogID=60422202341202684

Udostępnij:

niedziela, 6 listopada 2016

"Historia bez cenzury" - Wojciech Drewniak

 ★★★☆☆




Historia bez cenzury  jest jedyną książką youtubera, którą miałam okazję czytać.  Śledząc kanał Wojciecha Drewniaka czułam ogromną chęć i pewnego rodzaju zobowiązanie do zapoznania się z jej treścią. Poza tym, nie dość, że o historii (która jest moim konikiem), to ma być ona przedstawiona w sposób ciekawy i "nieszkolny", co bardzo mnie zainteresowało. Po tym wstępie, nie zdziwi Was pewnie, że ją kupiłam, a jak tylko pojawiła się na moim czytniku, to zabrałam się do czytania.

Jak już zdążyłam zauważyć, jest to książka o historii. Dokładniej rzecz ujmując o władcach Polski, z bardzo różnych okresów - od Mieszka I zaczynając, a na Józefie Piłsudskim kończąc. Przedstawieni bohaterowie, zajmując każdy po jednym rozdziale, utworzyli razem dziesięć integralnych części Historii bez cenzury.


Szczerze mówiąc, mam bardzo mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony muszę autorowi przyznać, iż książka naprawdę jest ciekawa i wciąga, jednak z drugiej mam pewne obawy co do sposobu przedstawienia postaci historycznych, którym należy się szacunek. Sama, mimo że nie jestem specjalnie wrażliwa na wulgarne nawiązania do życia seksualnego bohaterów, to czułam momentami zgorszenie, a nawet obrzydzenie. Nie będę Wam rzucać cytatami, bo niektóre mają naprawdę niski poziom.

Jednak mimo tego mankamentu, muszę wspomnieć o tym, że Wojciech Drewniak ma naprawdę lekki styl pisania, a biografie władców czyta się naprawdę miło i przyjemnie. Każdy z nich przedstawiony jest w humorystyczny sposób, który w dziewięćdziesięciu procentach mnie rozśmieszał. Jestem jednak pewna, że nie każdemu przypadnie on do gustu. Polecam najpierw zapoznać się z youtubową twórczością autora, a dopiero później decydować, czy chce się sięgnąć po tą książkę, czy nie.

Sami bohaterowie przedstawieni są w nieco inny sposób, niż w typowych historycznych książkach. Pokazani są jako zwykli ludzie, popełniający błędy, czujący te same emocje i mający te same problemy co my.  Autor bardziej skupia się na ich życiu prywatnym, niż na faktach, choć i te wraz z jego komentarzami (zazwyczaj bardzo celnymi) możemy tu znaleźć. Dzieje każdej postaci są chronologicznie i porządnie opisane, co wpływa na bardzo łatwe przyswojenie sobie tych informacji.


Należy też pamiętać, że jest to książka bardzo subiektywna, o czym świadczą chociażby tytuły rozdziałów, np. Ciota na tronie- Stanisław August Poniatowski. Muszę jednak przyznać, że każdy z władców oceniany jest, mimo że surowo, to tylko na podstawie faktów. Autor nie ubarwia, ani nie koloryzuje tylko po to, by ktoś wydał się lepszy, a ktoś inny gorszy. Jest to bardzo duża zaleta, ponieważ możemy poznać jego stanowisko, wraz z prawdziwym i rzetelnym uargumentowaniem.

Podsumowując, nie jest to książka dla każdego. Na mnie nie wywarła złego wrażenia, ale arcydziełem także nie mogę jej nazwać. Jeśli macie ochotę na ciekawą i wciągającą lekturę z wątkami historycznymi i nie jesteście zbyt wrażliwi na potoczny i wulgarny język, to jest to książka dla Was. Nie przejmujcie się tym, czy lubicie historię, czy nie, bo jest to lektura, która wciągnie każdego, niezależnie od upodobań.

Podobało Ci się? Zostań z nami na dłużej! Obserwuj bloga!

https://www.blogger.com/follow.g?view=FOLLOW&blogID=60422202341202684



Udostępnij:

piątek, 4 listopada 2016

"Harry Potter i przeklęte dziecko"-J.K. Rowling, J. Tiffany, J. Thorne


★★★★★

Możliwe, że niektórzy z was już to wiedzą, ale niedoinformowanym oznajmię, iż jestem Potterhead.
Właśnie dlatego premiera przeklętego dziecka była dla mnie wyjątkowym wydarzeniem. Nie mogłam się doczekać momentu, kiedy pierwszy raz otworzę kontynuację serii, która była ze mną właściwie od zawsze. Przez te wszystkie lata, podczas których myślałam, że to już koniec poświęcałam się czytaniu Fanfick'ów. Najprawdopodobniej to z ich winy podczas pierwszych kilku stron czułam się, jakbym czytała słaby Fanfick. Jeśli chcecie sięgnąć po tą książkę, bo lubicie styl pisania J.K.Rowling to zdecydowanie wam to odradzam. Z racji tego, iż nie jest to książka, która wyszła spod ręki Rowling. Dodatkowo jest to sztuka, więc nie znajdziemy tu pięknych i szczegółowych opisów miejsc oraz zdarzeń. Możemy jedynie poznać dalsze losy Harrego, Rona, Hermiony, Ginny, Dracona oraz ich dzieci.

Początkowo nie mogłam chyba uwierzyć, że czytam autentyczną kontynuację z uwagi na to, że przeklęte dziecko jest napisane zupełnie inaczej niż jego poprzednicy. Nie każdemu może odpowiadać ta forma, lecz jeśli ktoś jest prawdziwym fanem przygód młodego czarodzieja to z pewnością zakocha się w przeklętym dziecku.

W powieści bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie zmiana jaka zaszła w postaci Dracona. Chłopiec (teraz już mężczyzna), który przez 7 części powieści o Harrym Potterze grał czarny charakter oraz był uznawany za jednego z największych wrogów wybrańca, w przeklętym dziecku budzi większą sympatię niż na przykład Ron. Istnieje możliwość, że te odczucia obudziły się we mnie jedynie przez inne spojrzenie na Dracona, które wpoiły mi różnego rodzaju fanowskie spekulację, ale nie sądzę, żeby mnie zaślepiły.

Cała historia wprowadza dużo nowych faktów na temat fabuły poprzednich części. Dodatkowo dzięki podróżom w czasie, które odbywali Scorpius i Albus możemy poznać alternatywne zakończenia sagi, co było moim zdaniem genialnym posunięciem Rowling. Pomimo, że sam początek wydawał się być dość naciągany i tandetny to z czasem akcja rozwinęła się tak bardzo, że nie mogłam się oderwać od książki. Oczywiście nie była ona tak samo wciągając jak pozostałe dzieła Rowling ze względu na to, że trudniej jest się wczuć w opowieść czytając jedynie dialogi.

Do naszych dwóch głównych bohaterów żywiłam zupełnie przeciwne uczucia . Albusa nie dałam rady polubić ze względu na zbyt pochopne myślenie oraz pewność siebie. Osobiście również uważam, że był zapatrzony w siebie. Wyolbrzymiając swoje problemy z ojcem, narzekając na swoje życie oraz wiecznie kłócąc się z Harrym pokazywał jaki jest egoistyczny.

Zupełnie odmienne uczucia wzbudził we mnie Scorpius. Był wyjątkowo mądry, rozważny i odpowiedzialny. Zawsze starał się przewidzieć skutki ich postępowania oraz dzięki swojej inteligencji wyciągać ich z tarapatów. Pomimo tego, iż miał problem z prześladowaniami ze strony innych uczniów oraz stracił matkę zawsze słuchał narzekań Albusa i starał się go pocieszyć. Wykazywał w ten sposób dużą skromność oraz empatię. Właśnie tym podbił moje serce. Oczywiście przyczyniły się do tego jego niezdarne próby poderwania Rose. :)

Podsumowując: pomimo, że książka nie zaczyna się specjalnie porywająco, to jest warta przeczytania. Niestety aby zapoznać się z jej treścią musimy mieć za sobą całą przeczytaną serię o Harrym Potterze. Fani zdecydowanie nie będą zawiedzeni, ponieważ mogą tu znaleźć odpowiedzi na nurtujące ich pytania, takie jak: "Kim w przyszłości zostali nasi młodzi bohaterowie?". Pomimo, iż książka nie jest pióra J.K. Rowling to uważam, że każdy jej fan powinien zapoznać się z lekturą przeklętego dziecka, ponieważ nie jest ona gorsza od poprzednich części, jedynie inna.

Życzę wam miłego czytania!


Podobało Ci się? Zostań z nami na dłużej! Obserwuj bloga!

https://www.blogger.com/follow.g?view=FOLLOW&blogID=60422202341202684
Udostępnij:

poniedziałek, 31 października 2016

"Portret Doriana Graya"- Oskar Wilde

Ze względu na fantastyczne opinie i moją miłość do klasyki postanowiłam sięgnąć po Portret Doriana Graya Oskara Wilda. Mimo, że tytuł bardzo przypominał mi pewną scenę z filmu, widzianą kiedyś w szkole, która nie bardzo przypadła mi do gustu, postanowiłam przeczytać go i sprawdzić jak spodoba mi się całość.


Portret Doriana Graya jest lekturą opowiadającą o pięknym, skromnym  i bogatym młodzieńcu, który spotyka na swojej drodze dwóch, dość różnych mężczyzn, którzy mają wielki wpływ na jego późniejsze życie. Pierwszym z nich jest Bazyli, malarz zachwycony urodą Doriana do tego stopnia, że postanawia namalować jego portret. Drugi- Lord Henry wkracza do historii podczas prac nad tymże portretem. Za pomocą kilku dobitnych uwag uświadamia młodzieńcowi kruchość jego urody i wieku. Pod wpływem impulsu wywołanego tymi uwagami Dorian wypowiada życzenie. Stwierdza, że oddałby wszystko za cenę pozostania młodym i pięknym. Jak się później okazuje, słowa te mają przynieść brzemienne skutki.


Zarys fabuły jest bardzo ciekawy, ale nie spodziewajcie się bardzo wartkiej akcji, ani wielu zdarzeń, które wywołałyby efekt wielkiego zaskoczenia. Jest to książka psychologiczna, która ma nas skłonić do refleksji. Przygotujcie się na kilka chwil znudzenia, które mogą wkraść się do Was podczas czytania. Nie jest to w żadnym razie minus. Bardziej chodzi mi o bardzo trudny język jakim pisany jest Portret Doriana Graya.

 Książka jest ponadczasowa, ze względu na tematy które porusza. Jest to m.in. temat kultu młodości, celu sztuki czy też ludzkich wad (jak dążenie do popularności). Kolejnym, moim zdaniem bardzo ważnym problemem poruszonym tu, jest wpływ drugiego człowieka na nasze zachowanie. Książka mówi też o pięknie jako rzeczy bardzo kruchej. Możemy się dopatrzeć także wątków związanych z duszą ludzi, a także tego jak grzech na nią wpływa. Dzieje się na kartach tej powieści bardzo wiele i może dlatego czytało mi się ją naprawdę ciężko, a przebrnięcie przez te niecałe 200 stron zajęło mi prawie tydzień.


Bohaterowie w tej powieści są bardzo mocno nakreśleni. Bazyl, który jako artysta jest niezdrowo zafascynowany portretowanym młodzieńcem, Lord Henry- swego rodzaju mentor Doriana, który pobudza w nim chęć do popełniania błędów i ulegania pokusom, wreszcie sam Dorian, jako główny bohater, który stawia nam bardzo ważne pytanie swym zachowaniem- czy przez grzechy można stać się potworem? Są oni bardzo różni, ale każdy jest na swój sposób interesujący.

Podsumowując, mimo języka - pięknego, acz bardzo wymagającego, a także braku wartkiej akcji jest to bardzo ciekawa i skłaniająca do refleksji powieść. Myślę, że każdy powinien sięgnąć po nią i sam wyrobić sobie opinię na tematy poruszane tu przez Wilda. Mam nadzieję, że zachęciłam Was do przeczytania tej fenomenalnej powieści.

★★★★☆

Miłego dnia!



Udostępnij:

"Hopeless" - Colleen Hoover

★★★★★


 W końcu postanowiłam przedstawić wam moją perełkę, moją miłość, moje kochanie książkowe. To właśnie po tej lekturze Colleen Hoover podbiła moje serce i stała się jedną z moich ulubionych autorek. Muszę was jednak uprzedzić że w jej książkach albo się zakochacie, albo je znienawidzicie i nie będziecie w stanie ich czytać.

Hopeless urzekła mnie ze względu na swój niesamowity klimat. Nie jest to typowy oklepany romans. Ma w sobie "to coś" czego nie ma żadna inna. Jest  oryginalna i nieprzewidywalna. Zdaję sobie sprawę, że takimi banalnymi testami są przesączone prawie wszystkie recenzję, ale te epitety bezbłędnie opisują Hopeless.

Książka jest napisana w formie dziennika naszej głównej bohaterki Sky. Czytając ją mamy wrażenie, że przeżywamy 2 historie: młodzieńczej miłości oraz tajemniczych wspomnień dziewczyny, z okresu dzieciństwa. Chcąc zrozumieć całą książkę oraz sens miłości naszej dwójki musimy wraz ze Sky odkryć prawdę o jej przeszłości. Ciągła niepewność sprawia, że nie możemy oderwać się od książki. Jej historia dosłownie nas pochłania, a kiedy przeczytamy ostatnie zdanie i odłożymy ją na półkę będziemy szczęśliwi, smutni, zdruzgotani, zestresowani, spokojni... będziemy kompletnie wyciśnięci z emocji, a nasze serce pozostanie przy Holderze i Sky.


Podczas czytania nie mogłam powstrzymać się od drobnych notatek na marginesach, żeby wyładować swoją złość na bohaterów, lub okazać radość. W ten sposób w moim egzemplarzu można znaleźć teksty w stylu: "A teraz wchodzę do książki i ich wszystkich zabijam" lub "Kocham Cię, tylko nie przestawaj", po czym stronę dalej: "Przestałeś... zginiesz, już Cię nie lubię. Nawet nie próbuj mnie przepraszać". Był to jedyny sposób na wyładowanie emocji, którymi byłam przesiąknięta podczas tej lektury. Sami widzicie, że żyłam tą książką i bardziej interesowało mnie co stanie się w następnym rozdziale niż fakt, że jeśli w tym momencie się nie położę to będę spała mniej niż 3 godziny.


Jedynym minusem tej książki jest... okładka. Zdaję sobie sprawę, że nie ocenia się książki po okładce, ale jednak każdy lubi ładne opakowania z jeszcze ładniejszą zawartością. Sam pomysł na umieszczenie takiego zdjęcia był bardzo dobry, ponieważ jasno daje nam do zrozumienia, że w środku znajdziemy opowieść o miłości. Dodatkowo uczucie, którym jest przesiąknięte, czyli troska, odgrywa w tej historii bardzo ważną rolę. Pomimo tych zalet uważam, że angielska okładkę jest zdecydowanie ładniejsza. Nie jest tak ckliwa, jak jej polska odpowiedniczka, co czyni ją zwyczajnie przyjemniejszą dla oka.

Hopeless całkowicie mną owładnęła, więc po jej skończeniu czułam ogromną pustkę i ból. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Na szczęście moja ukochana Colleen Hoover stworzyła tom II, czyli Losing Hope. Oczywiście musiałam dostać ją w swoje łapki, więc po kupieniu jej w dniu premiery wróciłam do domu, otworzyłam moją najnowszą perełkę, poczułam ten piękny zapach nowej książki i... przeczytałam ją na jednym wdechu. Niestety jest to temat na następny raz. Na małą zachętę dostaniecie jeden z moich ulubionych cytatów

Życzę wam miłego czytania, a ja uciekam na spotkanie z Wyśnionymi miejscami. Dobranoc, Nox






Udostępnij:

sobota, 29 października 2016

Podsumowanie października 2016

 Październik to jeden z moich ulubionych miesięcy czytelniczych. Pogoda powoduje niemal natychmiastowy wzrost ilości książek, które czytamy. Na dworze pada i wieje, a my siedzimy pod kocem z herbatą zatracając się w wydarzeniach rozgrywających się na ich kartach. Czy można chcieć od życia więcej?

W październiku przeczytałam (uwaga, uwaga) jedenaście książek. Jest to dość duża ilość, zważając na fakt, że na dobre zaczęła się szkoła, która pochłania naprawdę dużą część mojego czasu. Myślę, iż ta liczba jest ściśle związana z zakupem w połowie miesiąca mojego czytnika - Pocketbook Touch HD. Dzięki tej nowości, którą chciałam jak najlepiej poznać, zatraciłam się w czytaniu.

Nadszedł czas na wymienienie pozycji poznanych przeze mnie w październiku:


Od góry:
1. Lauren Oliver Requiem [RECENZJA]
2. Lauren Oliver Pandemonium [RECENZJA]
3. Lauren Oliver Delirium[RECENZJA]
4. Emil Marat i Michał Wójcik Ostatni. Historia cichociemnego Aleksandra Tarnawskiego ps. Upłaz
5. Adam Mickiewicz Konrad Wallenrod
6. Adam Mickiewicz Dziady

7. Wojciech Drewniak Historia bez cenzury










 
8. Oskar Wilde Portret Doriana Graya











9. Adam Mickiewicz Ballady i romanse











 
10. Rainbow Rowell Załącznik
 [RECENZJA]











11. Kirsty Moseley Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno (brak okładki na zdjęciu ze względu na mój czytnik, który stwierdził, że nie będzie ze mną współpracował...)
 [RECENZJA]






To już wszystkie książki, które pomagały mi przetrwać deszczowy październik.

A teraz życzę Wam miłego dnia i uciekam :)
Udostępnij:

czwartek, 27 października 2016

"Delirium", "Pandemonium" i "Requiem" - Lauren Oliver

★★★★★


 Moja przygoda z trylogią Delirium zaczęła się oczywiście od pierwszego tomu, który leżał na mojej półce naprawdę długo. W przypływie ogromnej ochoty sięgnęłam po niego. Książka ma naprawdę dobre opinie i słyszałam na jej temat  dużo dobrego. Po 7 razy dziś tej samej autorki - Lauren Oliver miałam nadzieje, że wreszcie dostanę w moje ręce trylogię, w której się zakocham. Tak się też stało.
Seria Delirium opowiada o Lenie, która żyje w świecie, w którym miłość uznawana jest za chorobę - amor deliria nervosa. Jest ona zwykłą nastolatką, osieroconą w dzieciństwie i przekonaną o słuszności systemu w którym żyje. Do momentu gdy sama się zakochuje. Staje wtedy przed wyborem - wyleczyć się, czy spróbować żyć kochając.



Pierwszą i najważniejszą rzeczą jest tu świat wykreowany przez autorkę. Gdy zaczynamy czytać, powoli i systematycznie pogrążamy się w nim, zapominając, że jest on wymyślony! Jest bardzo realistyczny i czuje się klimat roztoczony przez tę książkę. Każdy szczegół jest dopracowany w stu procentach i bez problemu można wniknąć w tamtą rzeczywistość.

Kolejnymi elementami dopełniającymi cały obraz budowany przez autorkę są fantastyczni bohaterowie. Każdy jest bardzo szczegółowo przedstawiony i nakreślony. Główna bohaterka serii jest silną dziewczyną, którą w stu procentach rozumiem i potrafię się z nią zidentyfikować. Nie jest irytująca, co bardzo mi przeszkadza w wielu książkach (żaden szanujący się książkoholik nie pała sympatią do każdego bohatera pierwszoplanowego). Tu jednak mogę Wam powiedzieć, że Lena jest cudowna i naprawdę da się lubić. Bohaterzy drugoplanowi także są dokładnie precyzyjnie wykreowani, co tylko pomaga nam zagłębić się w ten świat jeszcze bardziej.



Atmosfera panująca w tej pozycji jest nie do opisania. Wiem, że nawet jakbym bardzo się starała, to nie byłabym zadowolona z tego jak ją opisałam. Są momenty w których będziecie płakać jak bobry, są też takie, w których będziecie się śmiać do łez. Powoduje to jak dla mnie, że jest ona idealna i wywołuje wszystkie emocje, jakie uwielbiam czuć podczas czytania.

Cała historia tu opisana, mimo że często powtarzana w książkach młodzieżowych, jest naprawdę ciekawa. Nie mogłam się oderwać od czytania, a jak tylko skończyłam pierwszy tom od razu zamówiłam pozostałe. Trzymająca w napięciu, posiadająca ciągłe zwroty akcji i wiele wątków pobocznych, budujących napięcie i wzbudzających ciekawość.

Co także ważne, akcja i historia wiążą się ze sobą. Każda z książek jest jeszcze ciekawsza od poprzedniej. Wszystkie pozycje są jak dla mnie na tym samym idealnym poziomie, który trzymają nie zwracając uwagi na nic. Mimo, że jest to około tysiąca stron to uważam, iż z każdej strony na stronę akcja rozwija się coraz bardziej nie tracąc rozpędu.

Podsumowując, jest to najlepsza trylogia jaką miałam przyjemność czytać. Bardzo wciągająca fabuła, cudowni bohaterowie, realistyczny świat i niespodziewane zwroty akcji.... Czy można chcieć czegoś więcej? Koniecznie musicie przeczytać tę trylogię!!!

Miłego dnia!!!


Udostępnij: